Gotowe na wszystko
- Dział: Mój Blog
Kto? One – niewiasty. Gotowe na wszystko, by zostać matką (jak Sara czy Rachela) lub by zmienić swoje życie (jak Rachab), lub by skosztować wody żywej (jak Samarytanka). Tak, to te dzielne (ale też i te mniej dzielne) niewiasty, o których czytamy na kartach Pisma Świętego: w Nowym i Starym Testamencie. Jak dobrze je znasz? Jak wiele potrafisz powiedzieć nie tyle o Marii Magdalenie czy Maryi, ale o Dorkas, Ubogiej Wdowie lub Lei?
Gotowe na wszystko to zbiór (a raczej dwa zbiory) opowieści właśnie o tych kobietach. Robert J. Strand oddaje głos bohaterkom biblijnym, pozwala im snuć opowieść o ich życiu, o przygodach z wiarą, z Bogiem, z ludźmi, o ich przemianach wewnętrznych, o ich rozterkach i wyborach, o ich nie zawsze prostych drogach. Wiele z tych wątków to wypełnienie białych plam, niedopowiedzeń, rozszerzenie lakoniczności, jaka towarzyszy wzmiankom o kobietach w Biblii. Wielokrotnie w Piśmie Świętym czytamy o nich jedynie kilka zdań, czasem nieznane jest nawet ich imię – ale wiemy na pewno, że były obecne, odgrywały istotne role albo ukazywały wielkie prawdy.
Jedna z historii, które wzruszyły mnie najmocniej, to opowieść o miłości macierzyńskiej Rispy, która przez wiele dni odganiała dzikie zwierzęta i ptaki od ciał jej synów, wybranych razem z kilkoma innymi mężczyznami - potomkami Saula - na ofiarę dla Gibeonitów, z którymi toczono walkę. Kobieta zdesperowana, wytrwała, walcząca o godny pochówek dla swoich dzieci, która w końcu wzbudziła litość króla i dzięki której ciała zostały pochowane. Ta wzruszająca i piękna opowieść mogłaby jednak łatwo umknąć czytelnikom Pisma Świętego ze względu na zaledwie kilka zdań, w jakich się zawiera (2 Sm 3, 1-7; 21, 8-14). Autor Gotowych na wszystko rozszerza tę historię, dopowiada o uczuciach i motywacjach Rispy – i choć wiem doskonale, że nie mówi tego Ona, to nie mogę wykluczyć, że tak właśnie czuła i przeżywała. A historii opisanych w tych dwóch tomach jest w sumie 44. Niektóre wydają się bliższe nam niż nie jedna współczesna powieść, niż nie jeden najnowszy film. Odnajduję swoje marzenia, lęki, emocje i radości właśnie w ich losach, w ich ścieżkach.
Forma książki jest ciekawa (choć potrafię zrozumieć sceptyków, którzy twierdzą, że wcielanie się w role tych kobiet - w dodatku przez mężczyznę - i ubarwianie ich historii nie jest do końca uzasadnione - sama miałam w sobie takie opory), a tematyka dość unikalna, bo choć tak ważna, nie jest podejmowana zbyt często. Publikacji na temat Maryi nie brakuje, również możemy znaleźć wiele publikacji biblistycznych, bardzo naukowych, ale kiedy chcemy jakoś duchowo zbliżyć się do kobiet biblijnych, zaprzyjaźnić się z nimi, zachęcić się do zagłębienia w księgi trudne, czasem niejasne, nie zawsze wiemy, gdzie szukać pomocy. Wtedy Gotowe na wszystko są świetnym wprowadzeniem i inspiracją! Co więcej, dzięki formie zamkniętych rozdziałów, nie musimy obawiać się o zagubienie fabuły i dłuższe przerwy w lekturze.
Jednak mam pewną uwagę, którą muszę mocno podkreślić. Uwagę, która sprawiała, że pomimo tych wielu zalet (powyżej opisanych), zastanawiałam się długo jak o tych książkach napisać. Otóż nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że autor książki jest protestantem. Ogromnie cenię w kościołach protestanckich nacisk kładziony na czytanie Pisma Świętego (czego wielu katolikom właśnie brakuje), znam wiele wspaniałych publikacji napisanych właśnie przez tych naszych braci chrześcijan, jednak uważam, że w niektórych momentach bez świadomości, że nie jest to książka napisana przez katolików i nie musi być we wszystkim zgodna z nauczaniem KK, można… bardzo się zdziwić. (A niestety wielu katolików nie czuje tu żadnej różnicy;-) Dlatego możemy przeżyć swoisty szok, czytając o rodzeństwie Jezusa, o tym, że miał on siostry i braci, a Maryja miała kilkoro dzieci. Uczulam na to, ponieważ brakuje mi tutaj przypisu wydawcy (zwłaszcza, że książka w Polsce ma ogromne szanse trafić do katolików). Znów w związku z tym punktem wyjścia autora w tomie o Kobietach Starego Testamentu nie znajdziemy historii Judyty (od której imienia w naszym kanonie nazwana została przecież cała księga - Księga Judyty). W tym miejscu jednak bardzo mądrze tłumacze dodają przypis, w którym podkreślają, że w kanonie prawosławnym i katolickim jest to jedna z ksiąg kanonicznych, zaś w kanonie protestanckim jest uznawana za apokryficzną i dlatego też autor pomija tę ważną dla nas postać.
Jeśli potraktujemy Gotowe na wszystko jako wprowadzenie w historie kobiet biblijnych, jako motywację do samodzielnego czytania i medytowania, jako pewną propozycję rozszerzenia (w celu zrozumienia i głębszego przeżycia) tych historii, to mogą stać się one naprawdę znakomitą i twórczą lekturą! I może postawimy sobie same pytanie: A ja - w mojej historii życia - jestem gotowa na wszystko, by...? No właśnie - jak uzupełnisz te słowa?
Robert J. Strand, Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu, wyd. Vocatio, Warszawa 2011.
Robert J. Strand, Gotowe na wszystko. Kobiety Nowego Testamentu, wyd. Vocatio, Warszawa 2011.
UWAGA! Ogłaszam też konkurs:-)
Do wygrania 3 książki Gotowe na wszystko. Kobiety Starego Testamentu. Aby wziąć w nim udział, napisz: historia której kobiety opisana w Piśmie Świętym jest (lub była na jakimś etapie życia) dla Ciebie największą inspiracją i dlaczego? Na maile czekam pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. do 20.10 (a więc przez cały tydzień).